Na całe życie!

na-cale-zycie

„…wiedziałem, w pierwszy dzień w którym Cię poznałem,
że nigdy nie pozwolę ci odejść ani zniknąć”

Jak ten cytat idealnie do nas, do mnie i do Mateusza, pasuje! Od początku czuliśmy, że może to być ważna znajomość, ta najważniejsza znajomość w życiu, na całe życie, znajomość, która nigdy się nie skończy.

I z czasem zaczęło się to dziać! Długo krążyliśmy wokół siebie jako tylko znajomi. Widywaliśmy się często, bardzo często, i choć każde z nas wiedziało, że „to” jest właśnie „to”, i choć każde z nas czuło to samo i każde z nas domyślało się, że wzajemnie to czujemy to długo nie działo się nic. Aż w końcu było pierwsze „kocham”, były rozmowy, były deklaracje, było utwierdzanie się w przekonaniu, że to jest to czego chcemy, że to jest ta znajomość na całe życie.

A potem?

Potem pytanie „czy zostaniesz żoną? Moją żoną?”

No i zostałam.

Od ponad miesiąca ja jestem żoną, on mężem. Ja przyzwyczajam się do nowego nazwiska, on nie musi.

Jest pięknie. Jest przyjemnie. Jest inaczej. Oboje tworzymy swoją nową normalność i codzienność.

na całe życie

Dzień naszego ślubu był dla nas dniem na pewno przełomowym i bardzo wyjątkowym, choć wcale nie tym najpiękniejszym i najważniejszym w życiu. Mieliśmy wymarzony ślub kościelny i całkiem fajne wesele. Bez stresu. Bez sztucznych, wyreżyserowanych momentów. W moim ukochanym maju. Bez rzeczy typu „bo tak wypada” i „bo tak robią wszyscy”. Bez czegoś pożyczonego, starego i niebieskiego. Bez „ochów” i „achów”. Emocjonalne i wzruszające. Z bliskimi nam osobami. Takie jak chcieliśmy. Choć w sumie teraz zorganizowalibyśmy je w całkiem inny sposób.

Nigdy jakoś nie pisałam na blogu o własnym ślubie, o tym kiedy on jest i na jakim etapie organizacyjnym jestem. O tym, co już mam, a z czy mam problem. Co mi się podoba, a co nie. Czy organizuję małe przyjęcie, czy raczej tradycyjne polskie wesele. W jakim stylu będzie sukienka. Jakie jest podejście mojego narzeczonego (teraz już męża). Co o tym wszystkim myślą nasi rodzice.
Jak się czuję. Czego się boję. Czy się stresuję.

A teraz?

Teraz jesteśmy już małżeństwem i powoli wracamy do normalnej, spokojnej, ale całkiem nowej rzeczywistości. Pięknej rzeczywistości. A ja zamierzam powrócić do wpisów, których nie było, a chciałam by były!

na całe życie

Cytat pochodzi z piosenki Kodaline – The One. A cudowne zdjęcia wykonała dla nas Wspaniała Chwila!

Share:

Zostaw komentarz

Your email address will not be published. Required fields are marked *